piątek, 26 czerwca 2015

Capitulo 2

Ten rozdział dedykuje Dolor.
Bardzo ci dziękuje za twój komentarz który bardzo mnie zmotywował.
(Tak jak i inne) :)



 Pogoda dzisiaj nie dopisywała. Nie mieszkam w Buenos Aires długo, przecież to była moja pierwsza noc w tym mieście, ale sądzę, że zazwyczaj pogoda jest tu znacznie lepsza. Wstałam z mojego łóżka i podeszłam do wielkiej szafy znajdującej się na przeciwko niego. Ubrałam czarne leginsy i miętową, trochę przydużą, bluzę. Nie miałam zbyt dużego wyboru ponieważ jeszcze nie zdążyłam się wypakować. Zeszłam na dół, w domu panowała totalna pustka. Rodzice wyszli już do pracy a pomocy domowej jeszcze nie zatrudnili. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki. Usiadłam do wielkiego ośmioosobowego stołu i zjadłam przygotowane danie. Odłożyłam talerz do zlewu  i udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i chciałam wziąć pilot od telewizora, ale zobaczyłam karteczkę która leżała obok.
"O godzinie 15 przyjdzie twoja nowa guwernantka :) Rodzice."
Postanowiłam obejrzeć telewizor, w końcu tylko w ten sposób mogę się dowiedzieć co się dzieje za murami mojego "królestwa".


~~~

 Dzisiejszy dzień nie należy do najlepszych. Cały dzień pada. A ja muszę po lekcjach zasuwać do Marotti'ego a potem na randkę z "moją dziewczyną". Ja nie rozumiem, po co on to wymyślił? Przecież nikt nie uwierzy w to, że ja i Lu jesteśmy parą. Wyszedłem z sali Gregoria i udałem się w kierunku mojej szafki. 
- Co ty taki nie obecny na lekcji? - podeszli do mnie moi przyjaciele.
- A nic... zastanawiam się co jeszcze ten Marotti wymyśli.
- Ej, a właśnie... która to ta twoja laska? - zapytał Verdas.
- Ludmiła.
- Czeka? Nasza Ludmiła? Ludmiła Ferro? 
- Nie Hernandez... Ludmiła królowa wróżek. 
- Ale co ty masz zamiar z tym zrobić? Przecież wszyscy wiedzą, że się nienawidzicie.
- No i w tym rzecz. Marotti sobie wyobraża coś typu od nienawiści do miłości. 
- Tego gościa ostro wali. 
- Dobra nie gadajmy o tym... Diego? Luisa? Nika?
- A wiesz, że nie wiem... Obie to dobre dupy, ale chyba Nika.
- Dlaczego? - zaciekawił się Leon.
- Z Luisą jestem już trzeci dzień. Dzisiaj z nią zerwę, ale najpierw umówię się z Niką.
- Dieguś nie chce być sam.
- Leoś ma racje.
- Dobra nie mów ta to naprawdę chore... te zdrobnienia.
- To ty jesteś chory, cały czas tak do mnie mówisz.
Nagle zauważyłem, że do budynku studia wchodzi jakiś paparazzi. Stwierdziłem, że rozsądnie było by znaleźć Ludmiłę. Odszedłem do chłopaków i szukałem dziewczyny. Znalazłem ją z sali profesora Beto.
- Witaj kochanie. - podszedłem przytulając ją w pasie od tyłu.
- Wali cię Pasquardelli? - zbulwersowała się i zabrała moje ręce ze swoich bioder. 
- Graj. Widziałem paparazzi jak wchodził do studia.
- To może zaśpiewamy? Nie mam ochoty ani z tobą gadać ani się przytulać, - Ałć... ta kocica ma pazurki.
- Dobrze. 
Blondynka wzięła gitarę a ja podszedłem do pianina. Zaśpiewaliśmy piosenkę "Możemy". Cały czas spoglądając to na siebie to na paparatzi'ego robiącego nam zdjęcie przez szybę.
- Wygląda na to, że już jutro będziemy w gazecie. - Uśmiechnąłem się do niej. 
- Hej Lu. - Do sali weszła Violetta. - Cześć. - To chyba było do mnie.
- Cześć... to ja już lecę. 
Zostawiłem dziewczyny same w sali, Ludmiła pewnie będzie teraz jej mówiła jak o wspaniale się jej ze mną śpiewało lub jakim to ja jestem pacanem, ale na pewno będą rozmawiać o mnie. Tego jestem pewien. 

~~~

Właśnie idę do mojej nowej pracy, znaczy takiej dodatkowej. Studio ma teraz małe problemy finansowe dlatego nasze pensje się trochę "skurczyły" więc postanowiłam, że dorobię sobie trochę jako guwernantka, w końcu mam małe doświadczenie. Podeszłam pod dom, co ja mówię? Wille w której mieszka moja uczennica. Zapukałam do drzwi, poczekałam a po chwili otworzyła mi je siedemnastoletnia dziewczyna.
- Dzień dobry. - Uśmiechnęłam się do niej. - Jestem Angie, nowa guwernantka.
- Dzień dobry, proszę wyjść. - Uchyliła drzwi a ja weszłam. - Rodziców nie ma w domu, są w pracy. - Poinformowała mnie.
- To nic, w końcu to my mamy się uczyć a nie oni. - Usiadłam na kanapie.
- Chce coś pani do picia?
- Jak mogę to soku.
Dziewczyna poszła do kuchni i wróciła z dwiema szklankami i dzbankiem z sokiem pomarańczowym, nalała soku do szklanek i mi podała.
- Dziękuję. - Wyciągnęłam z torebki zeszyt i długopis. - Wiesz tak pomyślała, nie mów mi pani tylko Angie. Dobrze?
- Jasne. Ja jestem Natalia.
- Dobra Naty... Mogę ci tak mówić?
- Jasne.
- Okej, to pomyślałam, że na początku może lepiej się poznamy, co?
- Nie zbyt lubię mówić osobie.
- Dobrze, to ja zacznę. Mam na imię Angie, mam dwadzieścia-siedem lat i... - zawahałam się. - Powiem ci coś w tajemnicy, ale musisz obiecać, że nie powiesz nic rodzicom.
- Obiecuje.
- No więc... uczę jeszcze w szkole muzycznej znajdującej się nie daleko waszego domu.
- Naprawdę?
- Tak naprawdę, jestem nauczycielką śpiewu. A ty lubisz muzykę?
- Uwielbiam. Tylko, że rodzice trzymają mnie tu i całe dnie spędzam na oglądaniu telewizora. A z muzyką nie mogę mieć nic wspólnego.
- Dlaczego? Oczywiście jeżeli nie chcesz to nie musisz mówić.
- Nie no, miałyśmy się lepiej poznać. - Uśmiechnęła się. - Moja starsza siostra, Lena była kiedyś wokalistką Hiszpańskiego U-mix'u ale gdy raz szła na spotkanie z producentem muzyczny wpadła pod samochód. Moi rodzice uważają, że to przez muzykę i nie pozwalają mi mieć z nią kontaktu.
- Współczuję.
- No nic nie poradzimy. - Posmutniała. - Lena miała wydawać swoją płytę, ale Jose, który był menażerem mojej siostry stwierdził, że nie warto inwestować pieniędzy w płytę która nie będzie mieć przyszłości.
- Co za człowiek...
- Dobra bierzmy się za naukę. - Powiedziała. - Tylko, że nie mam podręczników.
- Nic nie szkodzi... Rozmawiałam z twoimi rodzicami i przelali mi pieniądze na konto. Mamy razem pójść i je kupić. Idziemy?
- Idziemy.
Ubrałyśmy buty i wzięłyśmy nasze torebki. Wyszłyśmy z domu zakluczając go.
- Buenos Aires to piękne miasto. - Stwierdziła Hiszpanka. - Bardzo chciałabym je zwiedzić. Tyle razy się przeprowadzaliśmy a ja nic z tam tond nie zwiedziłam.
- A gdzie mieszkałaś?
- W wielu miastach... Na przykład w stolicy Francji.
- W Paryżu?
- Tak... to było okropne. Mieszkać w tym pięknym mieście i w ogóle go nie zwiedzić.
- Byłam kiedyś w Francji, ale niestety nie w Paryżu. A gdzie jeszcze mieszkałaś?
- We Włoszech i w Hiszpanii.
-  A w jakich miastach?
- Mediolan, Rzym, Sevilla, Barcelona i mój rodzinny Madryt.
- I nic nie zwiedziłaś?
- To znaczy Madryt znam jak własną kieszeń... Po śmierci mojej siostry zaczęły się te wszystkie przeprowadzki.
Razem z Natalią poszłyśmy do księgarni i kupiłyśmy wszystkie potrzebne podręczniki. Jak wracałyśmy to zadzwonił do mnie telefon.
- Angie? Możesz do mnie przyjść?
- Violu teraz nie mam czasu. Przyjdę wieczorem, dobrze?
- Ale Angie.... błagam!
- Dobrze... postaram się jak najszybciej przyjść.
- Dziękuję! Jesteś najlepsza!
Schowałam telefon z powrotem do torebki.
- Naty, ja muszę szybko lecieć do domu mojej siostrzenicy.
- Dobrze, to wracam do domu. - Uśmiechnęła się.
- A może chcesz iść ze mną? Poznasz Violettę? Ona uczy się w Studio.
- Z miłą chęcią.
Droga do domu Violi zajęła nam około dziesięciu minut, otworzyłam drzwi kluczem który dostałam od Germana jak jeszcze byłam guwernantką Violki. Weszłam do budynku a Natalia wraz ze mną.
- Violetta już jestem. - Krzyknęłam.
Moja siostrzenica zbiegła po schodach i od razu mnie przytuliła, zauważyłam, że Natalia była trochę zmieszana.
- Violu to jest moja nowa uczennica Natalia.
Moja siostrzenica spojrzała na Nati i podała jej ręke.
- Violetta.
- Natalia.
- Chodźcie do mojego pokoju. - Pociągnęła nas za ręce.
Weszłyśmy po schodach do pokoju szatynki.
- Angie jest sprawa. - widziałam, że posmutniała. - Tomas wyjeżdża.
- Co? Jak to?
- Napisał mi dzisiaj sms-a, że musimy zerwać. Teraz już leci samolotem do Madrytu. - Zaczęła płakać. Tomas był jej pierwszą miłością więc się nie dziwie, w jej wieku też tak miałam.
- Nie płacz Violu. - Próbowałam ją pocieszyć ale na marne. Zaczęłam śpiewać pierwsze słowa piosenki "Coś się rozpala". Po krótkiej chwili Violetta dołączyła do mnie.
- Dziękuję. - Powiedziała gdy skończyłyśmy.
- Nie ma za co. - odpowiedziałam jej. - Dziewczyny ja was zostawiam same... poznacie się lepiej. Natalia jest tu nowa i jeszcze nikogo nie zna. - Wyszłam z pokoju Violetty.
___________________________________
Witamy, witamy!
Jak tam po zakończeniu roku szkolnego?
Nareszcie wakacje!
Odebraliście już świadectwa? My tak! :)
Nawet nie wiecie jak się cieszymy!
Capitulo 2 - Gotowe!
Capitulo 3 - W środku tygodnia :) Wtorek/Środa ;)
Zapraszamy do zakładek! Zajrzycie?
Pozdrawiamy i życzymy miłych wakacji!
Olaa Naxistas & (Ma)Tyśkaa

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Capitulo 1

Pierwszy rozdział na tym blogu dedykuje Madzi.
Bardzo jest mi miło, że zajrzałaś na tego bloga. 
I mam nadzieje, że będziesz wpadać częściej :)


 Właśnie wychodzę z domu, zaklucz-am drzwi i opuszczam posesje na której znajduję się mój dom. Szłam w kierunku Studia On Beat do którego od dłuższego czasu uczęszczam, kto by pomyślał, że jeszcze rok temu robiłam to "nielegalnie". Całe szczęście mój tata się zmienił i pozwala mi się uczyć muzyki... zrozumiał, że to jest coś co kocham. Nie wiem co bym zrobiła gdyby miało być inaczej... Przeprowadzka do Buenos Aires wiele zmieniła w moim życiu, całe szczęście na lepsze.
- O czym tak myślisz kochana?
- O hej Lu! A o niczym... rozmyślam co by było gdyby. - Uśmiechnęłam się do blondynki.
- To tak nie rozmyślaj, tylko na zajęcia z Gregorio. Wiesz, że on nie lubi spóźnialskich.
- Wiem, wiem...
Razem z moją najlepszą przyjaciółką poszłyśmy do szatni przebrać się w stroje do tańca i pomaszerowałyśmy do sali tanecznej. całe szczęście nauczyciela jeszcze nie było.
- Powiedz co tam w U-mix'ie? -zapytałam.
- A nie wiem... zastanawiam się nad odejściem, tak jak ty to zrobiłaś.
- Ludmiła, ja odeszłam bo musiałam. To był warunek który dał mi tata... powiedział, że będe mogła uczyć się muzyki ale na karierę mam jeszcze czas. Dla tego zrezygnowałam.
- Wiem, że dla tego. Ale sądzę, że to była dobra decyzja z twojej strony. Marotti mnie już strasznie denerwuje... ubzdurał sobie, że będę udawać, ze jestem w związku z jakąś gwiazdką U-mix'u po to byśmy oboje zyskali większą popularność. - wytłumaczyła mi.
- Będziesz spełniać marzenia... zawsze tego chciałaś.
- Nie, tego chciała stara Ludmiła, ta chce żebyśmy były przyjaciółkami na wieki. Bardzo cię przepraszam za to co było w zeszłym roku.
- Przestać... to już był, czasu nie cofniemy. Liczy się to co jet teraz, a ja bardzo się cieszę, że się zmieniłaś i jesteś moją przyjaciółką.
- Kochana jesteś! - Przytuliła mnie.
Wszyscy uczniowie zaczęli zbierać się do sali a my podskoczyłyśmy z przerażenia gdy Gregorio trzasnął drzwiami.
- Na miejsca!

~~~

 Właśnie szedłem do studia gdy w parku zauważyłem niczego sobie laskę. Postanowiłem, że wpadnę na nią "przypadkiem" . Zrobiłem tak jak pomyślałem. Wszystkie papiery które niosła w rękach rozsypały się a ja pomogłem jej zbierać.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię. - zacząłem się tłumaczyć.
- Nic się nie stało. - odpowiedziała.
- Jestem Diego. - podałem jej rękę.
- Nika. - Ucisnęła ją.
- To może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na koktajl? Nie daleko jest fajna knajpka. - Uśmiechnąłem się do niej.
- Z miłą chęcią. - Odwzajemniła uśmiech i wpadł w moje sidła.
Poszliśmy do Resto Bend'u, zamówiłem koktajle. Dla mnie truskawkowy a dla Niki czekoladowy.
Wypiliśmy koktajle i porozmawialiśmy.
- Ja już muszę lecieć. - spojrzałem na zegarek. - Mam zajęcia. - dałem jej buziaka w policzek. - Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy.
- Ja też. - zarumieniła się. Wyjęła portfel a z niego małą karteczkę, podała mi ją. - Zadzwoń. - Wyszła z baru.
- Już jest moja. - pomyślałem i również opuściłem knajpkę.
 Znowu szedłem w kierunku studia, pierwsze mam zajęcia z nieźle zakręconym nauczycielem, więc będę mógł porozmawiać z chłopakami.
- Hej Dieguś! - Podszedł do mnie mój przyjaciel.
- Przestań Verdas... prosisz się!
- Okej, okej... mieliśmy się spotkać w parku, pół godziny temu. Czemu cię nie było?
- Poczekaj znajdźmy Federa... dwa razy gadał nie będę.
Rozejrzeliśmy się po całym Studio i zobaczyliśmy naszego przyjaciela stojącego przy swojej szafce.
- Siema stary! - Przybiłem z nim pionę.
- Hejka.... Czemu cię nie było? Mieliśmy się spotkać w parku.
- Już wam tłumaczę... Byłem w parku ale zauważyłem taką super laskę a, że "przypadkiem" - zrobiłem cudzysłów w powietrzu. - na nią wpadłem to zaprosiłem ją do Resto. - Wyciągnąłem karteczkę którą dostałem od dziewczyny. - Mam jej numer. - Uśmiechnąłem się.
- A czy ty czasami nie jesteś z Luisą? - zapytał Fede.
- A no tak... zapomniałem.
- Dwie na raz? Diego szleje. - wtrącił się Verdas.
- Teraz wy się chwalcie. Kogo wyrwaliście?
- Ja na razie muszę sobie dać spokój z laskami. - powiedział Federico.
- Ty się dobrze czujesz? - zapytałem przyjaciela. - Leon dzwoń po pogotowie. 
- Nie no nie róbcie jaj. - powiedział Pasquardelli. - Tylko chwilowo... U-mix każe mi udawać związek z jakąś ich gwiazdką... uważają, że wtedy zwiększy się nasza popularność. 
- No to gratulacje stary! Nie dość,że będzie to sprzyjać twojej karierze to jeszcze będziesz mieć niezłą dupę... wiesz, że U-mix byle kogo nie bieżę. 
- No chyba, że się boisz, że się w niej zakochasz. 
- Leon wali cię? Ja się zakochać? Proszę cię... nie wymyślaj nie wiadomo jakich bajeczek. Federico ma bajlando! 
- Rozumiem. 

~~~

 Buenos Aires to śliczne bardzo chciała bym je zwiedzić no niestety wątpię, żeby mi się to udało. Mieszkałam w tylu pięknych miejscach a zwiedziłam tak nie wiele. Jestem ciekawa czy teraz będę mogła iść do normalnej szkoły. Zeszłam na dół by wraz z rodzicami zjeść obiad, pierwszy raz od bardzo dawna jemy razem. Od jutra pewnie oboje będą znowu w pracy więc znowu będę musiała przebywać w tym domu sama.
- Witaj kochanie. - przywitała mnie mama gdy siadałam przy stole.
- Cześć. - Uśmiechnęłam się.
 Zaczęłam jeść zupę którą miałam nalaną na talerzu. bardzo chciałam się zapytać rodziców jak to będzie wyglądać dalej... czy będę mogła iść do normalnej szkoły i znaleźć przyjaciół.
- Mamo, tato... chciałam z wami porozmawiać.
- Tak, o co chodzi? - zapytał mnie tata.
- Ja będzie wyglądać sprawa mojej nauki?
- Bardzo się ciesze córciu, że się tym interesujesz. Sprawa twojej nauki pozostaje bez zmian... dzisiaj przychodzą kandydatki na guwernantki.
- Czyli nie ma szans żebym poszła do normalne szkoły?
- Kochanie rozmawiałyśmy o tym...
- Nie jestem już głodna. - Odeszłam od stołu i udałam się do mojego pokoju.
 Czyli moje życie pozostaje bez zmian. Nie będę mieć przyjaciół ani normalnego życia... Dlaczego akurat moje życie ma tak wyglądać? Wszystko przez ten cholerny wypadek! Gdyby Lena nie wpadła pod ten samochód wszystko by wyglądało inaczej. Postanowiłam, że tak tego nie zostawię. Zeszłam po cichutku na dół i założyłam buty. Weszłam do kuchni wzięłam sobie jabłko i wyszłam tylnymi drzwiami z domu.
 Zwiedzałam całe Buenos Aires chociaż bałam się, że rodzice zorientują, że opuściłam dom. Ale na razie się tym nie przejmowałam. Byłam na plaży... na pięknym molo i wiele więcej cudnych miejsc. Teraz właśnie wracam do domu. Przechodziłam koło jakieś szkoły. Na dziedzińcu szkoły ludzie tańczyli i śpiewali. Postanowiłam wejść do tej szkoły i się rozejrzeć. Tu jest ślicznie, kolorowo. Bardzo bym chciała uczęszczać do tej szkoły. Spojrzałam na zegarek i szybko wyszłam z budynku. Za piętnaście minut moi rodzice powinni być w domu. Szybko ruszyłam w stronę domu by jak najszybciej się w nim znaleźć. Po piętnastu minutach byłam już w budynku ściągnęłam buty i zastanawiałam się się czy rodzice są w domu.
- Już jesteśmy. - Mam krzyknęła wchodząc do domu a ja odetchnęłam z ulgą.

~~~

 Właśnie idę do siedziby U-mix'u. Marotti chce, żebym udawała ten związek z kimś z U-mix'u. Nie wiem jak zareaguję jak zobaczę kto to jest więc, postanowiłam, że wezmę Violettę ze sobą bo ona potrafi mnie zawsze uspokoić. Taka przyjaciółka to skarb. Weszłyśmy do budynku U-mix'u i pojechałyśmy windą na drugie piętro. Weszłyśmy do gabinetu w którym znajdował się już Maritti.
- Już jestem, wybacz ale Violetta zostaje tu ze mną. - poinformowałam go.
- Dobrze... ale musimy jeszcze chwilkę poczekać. Twój przyszły chłopak zaraz tu będzie.
Razem z Violą usiadłyśmy na krzesłach a po chwili do gabinetu Marotti'ego wszedł nie kto inny jak Pasquardelli. Ja mam nadziej, że to nie jest to o czym ja myślę.
- No a więc... Federico, Ludmiła macie udawać parę.
- Że co!? - Razem z Federico byliśmy mega zdziwieni.
- No to co słyszycie. Kochani to jest biznes. Wasi fani wiedzą, że za sobą nie przepadacie. Wszystkie media będą o was gadać i w gazetach będą o was pisać. Już widzę te nagłówki: "Od nienawiści do miłości" albo "Zakochani nieprzyjaciele". Będziecie najbardziej rozpoznawalną parą w Buenos Aires, nie... w Argentynie. Kochani dzięki temu możecie stać się sławni na cały świat. A U-mix zyska na tym fortune! Więc jutro macie randkę na molo... Ludmiła ty masz się spóźnić dokładnie siedem minut a Federico ty masz czekać z czerwoną różą. Jasne? Mam nadzieje, że tak. A teraz was zostawiam. - Wyszedł z biura i zostawił w nim mnie Viole i Pasquardelliego.
-Violetta... ty tez masz wyjść. - Marotti zawołał Violę. - A wy uzgodnijcie sobie jak to się stało, że się w sobie zakochaliście. - Marotti i Violetta zostawili nas samych.
- No to... ten teges... Masz jakiegoś pomysła? - Zapytał.
- Nie... a ty?
- Też nie.
- No to sobie trochę posiedzimy.
 W gabinecie Marotti'ego siedzieliśmy do godziny dwudziestej pierwszej, w końcu wymyśliliśmy, że zakochaliśmy się w sobie przez przypadek. Że pewnego razu po prostu spojrzeliśmy na siebie inaczej, że pewnego dnia Federico uratował mnie przed upadkiem i wtedy zatonęliśmy w swojich oczach. Taki banał.
 Wyszłam z siedziby U-mix'u i poszłam do domu Violetta już dawno wyszła ponieważ powiedziałam jej żeby nie czekała bo długo nam to zajmie. Nie myliłam się. Poszłam do domu i z wykończenia od razu zasnęłam w moim wygodnym łóżeczku.
____________________________________
Witam i czołem!
Capitulo 1 - Gotowe!
Jak wam się podoba? Mamy nadzieje, że wyrazicie swoją opinie w komentarzach :)
Capitulo 2 dodamy najprawdopodobniej w weekend ;)
Olaa Naxistas & (Ma)Tyśkaa

Prolog.



Kolejna przeprowadzka. Nigdy nie zostałam w jednym mieście dłużej niż rok. Mieszkałam w  wielu miejscach... Madryt, Barcelona, Paryż, Mediolan, Rzym, Sevilla a teraz? Buenos Aires nadchodzę! Znowu będzie tak samo. Przyjedziemy i nie będę mogła wychodzić z domu. Od śmierci mojej starszej siostry rodzice trzymają mnie "pod kloszem". Rozumiem, że się martwią ale powinni dać mi żyć własnym życiem. Chciała bym się rozwijać, najlepiej w kierunku muzycznym. Chciała bym być sławną piosenkarką, ale kto by nie chciał. To są marzenia większości dziewczyn. Chciała bym żeby po przyjeździe do Buenos Aires wszystko się zmieniło, chciała bym w końcu znaleźć przyjaciół, wiem, że to śmieszne ale przez rodziców nigdy ich nie miałam. Uczę się z guwernantką więc mój kontakt z rówieśnikami jest nijaki. Nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki ani przyjaciela... o chłopaku mogłam pomarzyć. Mam 17 lat a w zasadzie o życiu nie wiem nic. Nie wiem jak to będzie w nowym miejscu ale naprawdę bardzo bym chciała by było inaczej.

 Buenos Aires to naprawdę śliczne miasto, może to nawet dobrze, że się tu przeprowadziliśmy? Na początku miałam wątpliwości ale w końcu co mnie trzymało w poprzednich miejscach zamieszkania? Nic! Nasz dom jest śliczny... dużo ładniejszy od tych poprzednich. Może to jakiś znak? Może zostaniemy tu na dłużej? Bardzo bym chciała...

 Sięgnęłam po mój pamiętnik i zapisałam w nim wszystko co się dzisiaj działo... takie zamieszanie na lotnisku. Rozejrzałam się po moim pokoju w którym były dwie pary drzwi. Jedne prowadziły do mojej małej garderoby a drugie do łazienki. Wykąpałam się i położyłam się do łóżka.
 A tak w ogóle gdzie moje maniery... Jestem Natalia, Natalia Vidal.

___________________________________________
Hejka! Tak prezentuje się prolog nowej historii :)
Mam nadzieje, że wam się podoba :D
Capitulo 1 - 1 komentarz :)
Wiem, że dacie radę ;)
Olaa Naxistas

niedziela, 21 czerwca 2015

Witam!

Hejka miśki!
 Witam was serdecznie! Na tym o to blogu który zostaje dzisiaj (21.06.15r.) oficjalnie OTWARTY!
 Bloga prowadzi: Olaa Naxistas!
 Prolog nowej historii powinien się pojawić jeszcze dzisiaj!

*~ możecie mnie znać z mojego bloga "Junto a ti" ;)
*~ oraz bloga zawieszonego " Opowiadania Te Amo Naxi " :)
Olaa Naxistas